Było lato, lipiec, chyba rok 1973. Wędrowaliśmy w niewielkiej grupie (rodziny i przyjaciół) Drogą Pod Reglami, następnie Doliną Kościeliską. Celem wycieczki była Hala Ornak. Zatrzymaliśmy się dla odpoczynku i posilenia się, siadając na przydrożnych kłodach świerkowych. Jedna z nas mocowała się z butelką (oranżady czy lemoniady) nie mogąc jej otworzyć. W pewnej chwili zbliżył się do nas samotny turysta, ubrany w ciemne „pumpy”, kurtkę, czarną czapeczkę, czy beret. Bez słowa podał nam otwieracz do butelki, a gdy podziękowałyśmy – poszedł w kierunku gór, krokiem równym, spokojnym. Pamiętam tylko uwagę jednej z nas: „Przecież to był kardynał Wojtyła”…