Spytałeś mnie dzisiaj w szczerej rozmowie,
czy w świata tego tempie i gwarze,
wśród wielu wątków i wrażeń nadmiarze,
mam czas się cieszyć z tego co mi w darze
niesie jesień życia.
Ja odpowiedź zawarłam w jednym tylko słowie,
bowiem zbyt wolne jest moje myślenie,
a do tego potrzebne jest zastanowienie
– powiedziałam Ci tylko, że „w międzyczasie”…
Nie zdążyłam powiedzieć, czasu było mało,
że największe radości – to jak dziś niespodzianie
darowane przez Boga tak miłe spotkanie
i w tak pięknej scenerii – na nie me czekanie.
A radości codzienne – to z w codzienność wplecionych
uroków widoków, z serc bliskich spotkanych
i ze spotkań z Jezusem w chwil nieskończoności
– oto ciągłe powody tak wielkich radości
– „ewangelicznej radości”…
Lublin, dnia 16 czerwca 2006 r.