***
W czerń się oblekło oblicze Księżyca,
kiedy się wtoczyło w tarczy Słońca blask
i nic tak oczu ludzkich nie zachwyca,
jak jego przybranie w szczerozłoty kask.
Niepokój ogarnia wszelakie stworzenie,
Słońce jaśniej świeci, choć promieni mniej,
Ziemię wciąż ogarnia groza i milczenie,
Człowiek – nowe piękno odnajduje w niej.
Siły słońca blasku zaćmić nic nie zdoła,
Nawet połączona stu księżyców moc.
Ciemność przezwycięży jasna dłoń Anioła,
nigdy wiecznie nie trwa – nawet duszy noc…
***
Stanąłeś na mej drodze,
na mojej drodze do SŁOŃCA,
zasiałeś w duszy nadzieję,
która trwać w niej będzie
– do końca…
Bądź zawsze dla bliźnich księżycem
i nie odwracaj wzroku od SŁOŃCA,
świeć Jego światła odbiciem,
oświecaj im drogę
– do końca…
Bądź zawsze i dla mnie księżycem,
lecz nie zasłaniaj mi SŁOŃCA,
i dla mnie świeć Jego odbiciem,
w mej drodze do Niego
– do końca…
Lublin, dnia 11 sierpnia 1999 r.