Dla Wojtusia

I

Po jesiennym niebie ciemne chmury mkną,
blade niebo płacze dżdżu smutnego łzą,
o dachy i rynny deszcz miarowo stuka,
muzyką umila sen mojego wnuka.

Śpij więc, śpij maleńki, miną słotne dni,
rozjaśnione blaskiem przez Twe złote sny,
a Babcia różańcem owinie Twój świat,
by Ci Bóg rozjaśniał chwile przyszłych lat.

Lublin, dnia 5 listopada 1998 r.
II

Lodowaty wicher mrozem serce ścina,
czarne chmury pędzą, nieba błękit depczą,
przemarznięte dłonie różańca korale
przesuwają cicho, usta prośby szepczą.

Wtem zza chmur wesoło słońce się wychyla,
tchnieniem swym zmarzniętą ziemię w mig ogrzewa,
promieniami swymi całą ją opływa
i znów ziemia Bogu hymn pochwalny śpiewa.

Promyki figlarne wesoło igrają,
wśród koniczyn łanu i w dziurawca kwiatach,
a w oczach dziecięcych błękit się odbija,
usta ślą swój uśmiech dla całego świata.

Wnet zmarznięte serce nadzieja rozgrzewa,
duszę musnął Anioł skrzydlatym ramieniem,
i znów wszystko we mnie cieszy się i śpiewa,
znów żyję nadzieją, chwilą i … marzeniem.

Lublin, dnia 7 października 1998 r

III

„Duje, duje wiatr w kominie”,
kołysankę nową gra,
w płatkach śniegi świat w krąg ginie,
zima – jak za dawnych lat.

„Duje, duje wiatr w kominie”,
w „Wojtusiowej izbie” mrok.
Miłka gra coś na pianinie,
w śnieżnej dali ginie wzrok…

„Duje, duje wiatr w kominie”,
dywan wspomnień w duszy tka,
życie szybko, szybko płynie,
wraz z nim radość, ból i łza…

Lublin, dnia 17 lutego 1999 r.