I znów Cię ujrzałam na jesiennym niebie,
już tak dawno nie pisałam swych wierszy do Ciebie
i nie wpatrywałam się w Twoje oblicze
– ile już dni minęło – oj wiele… Nie zliczę
– mój Księżycu…
A Ty płyniesz jak zwykle swą odwieczną drogą,
którą Pan Ci wyznaczył, a której nie mogą
zmienić żadne ludzkie, ni moje życzenia,
bo każde z nas inne ma do wypełnienia
Boże polecenia…
– mój Księżycu…
Czy Cię chmurka zasłania, czy burza szaleje,
Ty po niebie wędrujesz w nocy i gdy dnieje,
a na nim wraz z Tobą wędrują gwiazd roje,
lecz jest jedna gwiazdka, co ma miejsce swoje
przy Tobie
– mój Księżycu…
Choć ona daleka – zawsze bliska Ciebie,
wędruje wraz z Tobą po przepięknym niebie,
w drodze towarzyszy, siły Ci dodaje,
płynąc w ślad za Tobą w drodze nie ustaje
i świeci dla Ciebie
– mój Księżycu…
Lublin, dnia 11 października 1997 r.