Od gór lodowych, od dzikich ludów,
z buszów Afryki, z sybirskich tajg
głos ich dochodzi – modlitwy proszą,
która pomoże im głosić raj.
Mówią, że dzięki niej tylko żyją,
ona im daje wytrwania moc,
dzięki niej – serca miłością biją,
a słów ich światło – rozjaśnia noc.
W obsiane pole kąkol zasiewa
ZŁY – co wciąż czyha i ostrzy kły,
w tak ciężkiej pracy dłoń ich omdlewa
– modlitwą swoją wspomóż ich – Ty …
A tu bliziutko nasi kapłani
wśród gwaru ulic i tłumu dusz
– orzą pustynię – cali oddani
tej ciężkiej pracy a Bóg tuż, tuż.
Nas o modlitwy, pomoc nie proszą,
ni się nie skarżą na ciężki los,
codziennie krzywdy i trudy znoszą,
nie wiedzą kiedy i skąd padnie cios.
W obsiane pole kąkol zasiewa
ZŁY – co wciąż czyha i ostrzy kły,
w tak ciężkiej pracy dłoń ich omdlewa
– modlitwą swoją wspomóż ich – Ty …
Lublin, 11 marca 1997 r.