Święty Józefie z książki Jana Dobraczyńskiego „Cień Ojca”

I

Ty, któryś ukochał ciszę i milczenie,
który kołysałeś w rękach swych zbawienie
       świata całego
– pomóż mi usłyszeć w ciszy i w milczeniu
wolę pana mego – w radosnym zbliżeniu
       w głębi serca mego…

Ty, któryś swą miłość i siebie całego
Maryi oddałeś, nie pragnąc niczego
       w zamian dla siebie
– pomóż mi swą miłość i serce swe całe
uczynić tak czystym, by Bogu na chwałę
       móc złożyć je w Niebie…

Ty, który Ojca cieniem na ziemi się stałeś
dla Jezusa – i wszystko co miałeś Mu dałeś
       zawsze, gdy było trzeba
– pomóż mi być dla każdego z bliźnich cieniem
tego, kogo im brak – i weprzeć ramieniem
       w ich drodze do Nieba…

II

Jak trudno Ci było Maryi zawierzyć,
wraz z Nią i Jezusem pustynię przemierzyć
wierząc, że małe Dzieciątko – to Bóg
chociaż co innego podszeptywał w r ó g
       – Ty wiesz Józefie…

Jak trudno nam Bogu życie swe zawierzyć,
wraz z nim i z Maryją drogą swą przemierzyć
wierząc, że Opłatek – to prawdziwy Bóg
chociaż co innego podszeptuje w r ó g
       – pomóż Józefie…

Jak trudno Ci było rozpoznać tę z dróg,
po której prowadził przez pustynię Bóg
gdy wiatr i piasek wciąż w oczy Ci wiał,
On zawsze Ci pomoc i opiekę dał
       – Ty wiesz Józefie…

Jak trudno rozpoznać tę jedyną z dróg,
po której prowadzi nas przez życie Bóg,
choć piasek pustyni wciąż w oczy nam wieje
i ciągle nie widać czy noc, czy już dnieje
       – pomóż Józefie…

III

Teraz, gdy już w chwale z Bogiem
i z Maryją – twarzą w twarz obcujesz,
gdy już bólu, trwogi, ani niepokojów nie czujesz,
gdy udręki drogi i wszelkie słabości masz za sobą
i jesteś w Jego komnatach niebieskich ozdobą
       – nie spoczywasz…

Wypraszasz u Boga i na ziemię zsyłasz
– moc łask na kapłanów, ojców i wszystkich co proszą,
Co swe utrudzone dłonie do Ciebie podnoszą
       – d z i ę k u j ę Ci!…

Lublin, dnia 24 marca 1998 r.