Poprzez lato życia dusza moja spała,
jesienią – skromniutkim kwiatkiem wybujała
i dziwnej poezji kielich wychyliła
i sama się sobie szczerze zadziwiła.

Jakże to się stało, że roślinka mała
przez letnie wichury i burze przetrwała
i znalazła w sobie jeszcze tyle siły
by rozkwitły kwiatki, co ukryte były?

Że przed snem zimowym jesienne promienie,
co tak czule głaszczą zmęczoną już ziemię
sprawiły, że teraz ta roślinka mała
dzięki nim tak wiele radości zaznała?

Ale każdy kwiatek nie kwitnie dla siebie,
głosi chwałę Bogu, co króluje w Niebie
i ludziom umila ciężką życia drogę,
więc ja – jak ten kwiatek – dzisiaj – tutaj – mogę

Dać Ci choć tę małą chwilę zapomnienia,
jeśli to się uda – spełnią się marzenia:
że jeszcze coś, komuś mogę dać ze siebie,
nim mnie na spoczynek powoła Bóg w Niebie…

Lublin, dnia 11 września 1996 r.