Unia Lubelska

godło: „Unitka”

Unia Lubelska

    Wśród drzew i kwiatów, w blasku Księżyca,
na starym placu – oczy zachwyca
czarny obelisk – na nim dwie postacie,
lśnią złotem szat swych w srebrnej poświacie.
Majestatem swoim, królewską urodą
od lat zachwycają. Wciąż rozmowy wiodą.
O czym? Łatwo zgadnąć. O ciężkiej przeszłości,
o wiecznej, choć trudnej wzajemnej miłości,
o tym, że choć lat wiele los łączył ich dole,
to historię dziejów tworzą wciąż w mozole.
Mimo, że wciąż wrogie wiatry w oczy wiały
stoją – łącząc dłonie – jak od wieków stały,
a prawdziwa przyjaźń łączyć zawsze będzie
dwa bratnie narody – choćby w zła obłędzie
– świat cały trwał…

Odkąd pamięć moja sięga – historia mojego życia jakoś dziwnie splatała się ze wspomnieniami tak wielkiego wydarzenia, jakim było podpisanie wielkiego w dziejach narodu polskiego dokumentu – Unii Lubelskiej.

Historycy to wydarzenie opisali wielokrotnie, każde polskie dziecko zna ich relacje, fakty, interpretacje. Lecz czym było ono dla mnie, tak związanej uczuciowo z moim miastem Lublinem, z tą moją małą ojczyzną?

Gdy dusza moja budziła się do życia podczas ciemnej nocy okupacji niemieckiej, z okna, przez które poznawałem mój świat widać było ciemny obelisk. Pomnik, który jako jedyny spośród  pomników i budowli wznoszony na tym placu przetrwał do dzisiaj od ponad 170 lat. Ojciec tłumaczył mi znaczenie przedstawionych tam postaci, ich historię i treść napisów. Na nich zaczęłam poznawać historię mojej udręczonej i nie istniejącej wówczas na mapie Ojczyzny, jej dawną potęgę i rolę, jaką odgrywała niegdyś w rodzinie europejskich narodów. Uczyłam się wiary i nadziei, że kiedyś znów bratnie narody – wolne podadzą sobie dłonie – jak na tym obelisku.

Królowa Jadwiga, król Jagiełło, Litwa, niezmierzone bory pełne dzikiego zwierza zrodzone wyobraźnią z opowiadań Ojca, z dziecinnych książeczek, z lektur szkolnych, utworów Mickiewicza itp. – wrosły w moją świadomość wraz z wzrastającą stopniowo miłością do mojego kochanego miasta. Dużo pamiątek – zabytków Lublina powstało w okresie jego największej świetności – w wieku, w którym tak silne więzy połączyły Polskę z Litwą, w wieku XVI. W Lublinie odbywały się obrady sejmu. Na ostatnim z nich właśnie została zawarta unia Polski z Litwą. Był to dzień 1 lipca 1569 roku. W państwie, zwanym odtąd Rzeczpospolitą, jedną i nierozdzielną, wspólna elekcja króla i wspólna władza prawodawcza zapewniały trwałość unii, przy czym oba narody: Litwa i Korona zachowały własną administrację, skarb i prawo. Unia pozwoliła na uniknięcie wielu niebezpieczeństw przez następne dwa wieki, przywróciła równość, wolność, połączyła siły obu narodów, które stały się potęgą dziejową, a co do wielkości ustępowały w Europie tylko Rosji. Odwieczną rodzinę słowiańską połączyła w potężne państwo odrywając germańskim zaborcom dawne posiadłości nad morzem Bałtyckim. Dzięki niej możliwe było doprowadzenie do przyjęcia lenna księcia pruskiego – Alberta Fryderyka, pasowanie go na rycerza i związanie Prus z Koroną unią realną.

Od tego momentu, mimo że na stałe miejsce sejmu przeznaczono Warszawę – dla Lublina otworzyła się nawa era. Ustało niebezpieczeństwo napadów Litwinów i Rusinów, Tatarom, z uwagi na zwiększenie odległości od granic państwa trudniej było znienacka uderzyć. Pokój sprzyjał pomnażaniu się liczby ludności miasta i rozkwitowi dobrobytu. Rozwijał się handel. Zamek często gościł władców obu zbratanych narodów i dzięki nim wzbogacił się cennymi dziełami sztuki. Powstają nowe budowle, za Stefana Batorego Lublin otrzymuje trybunał koronny.

Na pamiątkę zawarcia Unii Lubelskiej Zygmunt August polecił wznieść na placu Litewskim, przed pałacem, który otrzymał w posagu pojmując za żonę Barbarę Radziwiłłównę – pomnik. Pomnik ten, w części murowany, w części kamienny, z postaciami Władysława Jagiełły i królowej Jadwigi przetrwał do roku 1820. Został on zniszczony na polecenie prezesa komisji wojewódzkiej – Domańskiego, podczas rozbierania ruin szpitala bonifratrów.

Obecny pomnik Unii Lubelskiej wzniesiono za pozwoleniem cesarza Alaksandra I -dzięki staraniom Stanisława Staszyca w roku 1826.

W malarstwie – wydarzenie to zostało utrwalone na wspaniałym obrazie Jana Matejki, który znajduje się w muzeum na Zamku Lubelskim.

W poezji – Władysław Syrokomla pięknie opisuje procesję Bożego Ciała, która odbyła się w Lublinie w 1569 r. w przededniu zawarcia unii – w której uczestniczył król Zygmunt August, jak  oraz stany polskie i litewskie – w poemacie pt. „Sejm Lubelski”. Opowiada w nim, jak we wspaniale i bogato przystrojonym Lublinie zebrany tłum składający się z przedstawicieli różnych stanów różnych narodów oddawał hołd Jezusowi w Najświętszym Sakramencie, który niesiony był przez arcybiskupa gnieźnieńskiego prowadzonego pod rękę przez króla Zygmunta Augusta:

„… Z oczu utkwionych w Sakrament, znaczno, że polski monarcha
Wie, skąd płynie pociecha, skąd się podpory spodziewać.
Silnej mu trzeba podpory, bo rzecz przedsięwziął nie lada:
Skończyć wieków rozterki, złączyć pokrewne dwa kraje,
Siła uprzedzeń przełamać, siła pokonać złej woli,
Mądrem prawem określić spokój obojga narodów…

…Wielka chwila braterstwa, żaden prócz króla nie czuje,
Ilu kwiatami zakwitnie, ile owoców wyrodzi
Wielkie drzewo sarmackie, jeśli z gałęzią wszczepioną
soki żywotne podzieli, zrośnie się w jedno i spoi…”

Teraz, z perspektywy przeżytych lat, po wielu ciężkich doświadczeniach, obejmując sercem mój kochany Lublin, wydaje mi się, że ówcześni władcy udowodnili, że możliwe jest zgodne współistnienie różnych narodów, narodów wielojęzykowych, wielokulturowych, wielowyznaniowych. Teraz, gdy stoimy w przededniu nowych nieznanych jeszcze w pełni wypadków dziejowych – powinniśmy korzystać z doświadczeń tamtych dni, a przesłanie przekazane w testamencie przez ostatniego z Jagiellonów „obu przez niego zjednoczonym narodom, aby pozostały wierne wzajemnej miłości i zgodzie, które ich przodkowie nazwali łacińskim słowem: unia ” – jest szczególnie aktualne. I tak miłość tę i zgodę my powinniśmy budować na co dzień w naszym mieście, mieście o tak wspaniałych tradycjach, o tak wspaniałej historii, o tak wspaniałym dorobku kulturowym. Z miasta tego wywodziło się tylu wspaniałych twórców, tyle w nim zrodziło się inicjatyw. Obecnie żyje w nim także wiele wspaniałych ludzi wywodzących się z różnych środowisk, a nawet różnych kultur, narodowości i religii, których łączy wielkie umiłowanie prawdy, swojego miasta, najwyższych wartości i wielka bezinteresowność w działaniu.

Wracam znów do moich osobistych wspomnień. W latach największego ucisku komunistycznego systemu, w roku 1952 – przygotowywałam się do egzaminu dojrzałości w liceum ogólnokształcącym im. Unii Lubelskiej w Lublinie. Nie łatwa to była praca. Lecz mimo zniewolenia, represji – wielu nauczycieli z ogromnym zaangażowaniem, poświęcali cały swój czas i siły (bez dodatkowego wynagrodzenia, a często kosztem własnego zdrowia) aby jak najrzetelniej umożliwić nam – młodzieży tak trudnego dziejowego okresu start w dorosłe, jakże trudne wówczas życie.

Z dumą nosiłyśmy na głowach granatowe berety z wyhaftowanymi pięknie podobiznami pomnika Unii Lubelskiej. Niech wszyscy wiedzą, że idą „Unitki”, idą i już wkraczają w dorosłe życie. Uczennice wspaniałej szkoły z tradycjami, których żadne burze dziejowe nie zdołały zniszczyć. Szkoły, która przetrwała przez długie lata, lata wolności, okupacji, zniewolenia i trwa nadal. A „Unitki” weszły w dorosłe życie i dzięki ideałom wyniesionym z rodzinnych domów i ze wspaniałej szkoły służą jak umieją swojemu kochanemu Lublinowi i Ojczyźnie.

Na placu Litewskim, w świetle nowych lamp, przy blasku Księżyca dwie niewiasty w złotych płaszczach podają sobie ręce. Na Poczcie Polskiej, pod Białym Orłem zegar odmierza czas historii. Księżyc wolno sunie po spokojnym niebie. Gdy w wędrówce swojej dopłynie nad Litwę, nad Zamek Giedymina w Wilnie – opowie mu co widział i co słyszał podczas swojej wędrówki nad starym, pięknym Lublinem…

Lublin, dnia 11 kwietnia 1999 r.

 

 

[Moja mała księga miasta III]