Zamyślenie – W cieniu krzyża

„Króla wznoszą się ramiona,
Tajemnica krzyża błyska;
Na nim życie śmiercią kona,
Lecz z tej śmierci życie tryska.”
– pieśń ludowa –

Krzyż, krzyż, ciągle krzyż, ciągle krzyże. Jak trudno mi je pokochać… Jako małe dziecko przeżyłam oblężenie Warszawy. Wędrówki wśród pożarów, trupów końskich i ludzkich, bomby, pociski… Przeżyłam szok. Potem przez długie lata okupacji – lęk przed Niemcem – uosobieniem zła. Pozostały strachy nocne, nadwrażliwość, paniczny strach przed cierpieniem fizycznym, łomot serca na widok czyjejś krwi, przemocy, kalectwa. Krzyż napawał mnie panicznym lękiem. Do tej pory unikam uczestnictwa w nabożeństwie drogi krzyżowej, podczas którego często robi mi się słabo. A jednak… Dobry Bóg w swej nieskończonej dobroci uczy mnie powoli, cierpliwie, miłości do krzyża. Do Krzyża Chrystusowego, do krzyża mojego, do krzyży innych… Uczy mnie spojrzenia na Krzyż w inny sposób, oczami duszy, oczami miłości. I tak bardzo mocnym przeżyciem, punktem przełomowym było nawiedzenie mojej rodziny przez Krzyż peregrynujący po parafii. Wspólne modlitwy. Bezpośrednie, mocne przeżycie tego wydarzenia przez moje wnuki. Coś się we mnie przełamało.

1. Peregrynacja Krzyża

Olśniła mnie myśl, która nasunęła mi się podczas słuchania homilii naszego Papieża podczas ostatniej jego wizyty w Polsce – że ogomną łaską jest dla nas każde cierpienie, gdyż możemy je ofiarować Bogu jako najcenniejszy dar.

2. …Moje marzenia…

Także mocnym dla mnie przeżyciem było dla mnie odkrycie możliwości porównania dobrowolności męki na krzyżu podjętej przez Chrystusa z naszym cierpieniem – wyobrażenie go jako dobrowolne zawiśnięcie na krzyżu nas – dla Niego… Nigdy nie dopuszczałam myśli, że możliwe jest takie porównanie…

3. Refleksja po nauce ks.Lucjana

Ogromną dla nas szansą jest realizacja wezwania Chrystusa do tego, abyśmy jedni drugim pomagali nieść ich krzyże, ich cierpienia. My nie wyobrażamy sobie, ile możemy zdziałać nie tylko bezpośrednią, fizyczną pomocą, ale modlitwą, współ-czuciem

4. …Podaj mi ramię swojego krzyża

Podczas wieczornego spaceru przy pełni Księżyca, gdy znalazlam się z moim wnukiem przed kościołem św. Maksymiljana Kolbego w Lublinie – wnuk swą dziecinną, lecz jakże trafną uwagą nasunął mi na myśl nową refleksję:

5. …Gdy swoje oczy kieruję wzwyż

Mam w domu stary, mający ponad sto lat krzyż po mojej Babci. Odkąd mam go w domu, często modlę się przed nim i czuję prawie fizycznie jak spływa od niego do mnie jakaś ogromna siła, ogromny spokój.

6. Patrząc na płomień gromnicy

Kupiłam sobie kiedyś pocztówkę, na której było zdjęcie przedstawiające pień drzewa, na którym rany po odłamanych gałęziach przybrały kształt przypominający Ukrzyżowanego. Pod nim był napis:

7. Bóg obejmuje nasze cierpienie

Zakończę te refleksje rozważaniem -V-tej tajemnicy różańcowej – bolesnej – ukrzyżowanie.

Lublin, dnia 10 stycznia 1999 r.

[Bibliografia]

Comments

Jedna odpowiedź do „Zamyślenie – W cieniu krzyża”

  1. […] D. (1999). W cieniu Krzyża. Lublin: BiM & […]